Bez kategorii

LUTY 2024

WTOREK 6.02.2024

Nie wszystko w życiu układa się tak jakbyśmy chcieli, mimo ogromnych wysiłków. Czujemy się wtedy zmotywowani do więcej, bo nie chcemy się poddać, albo zrezygnowani, obawiając się kolejnej porażki. Dużo zależy od tego jaki mamy limit psychiczny. Ostatnio spotkałem człowieka, który wydaje się nie ma limitów. Przyglądałem się jego postawie i nie mogłem wyjść z podziwu jak bardzo nastawiony jest na kolejne próby. Nie myśli za dużo tylko działa. Bardzo rozsądny człowiek. Uważam, że to predyspozycja. Wie kiedy coś się nie uda i nie traci czasu kiedy ryzyko jest za duże. Od razu zmienia kierunek. Bardzo mu zależy na celach. Widać, że to jego pasja, osiąganie.

Chyba poczułem zazdrość, bo nie mam aż takiej niezłomności. Poczułem się zmotywowany. Aż szkoda, że nie wychowywałem się przy takiej osobowości. Sporo osiągnąłem w życiu, w zasadzie to co chciałem. Ten człowiek nigdy nie będzie się nudził. Ma interesujący zestaw przekonań o sobie i życiu. Wierzy tak głęboko w powodzenie swoich działań, że nawet zwrócenie mu uwagi na potencjalne zagrożenia nie stanowią dla niego problemu, bo ufa swojej ocenie. Powiedział, że to nawet dobrze, bo nie będzie nudno.

Zapytałem go, czy był taki zawsze, czy stał się takim, a jeśli stał, to za sprawą czego? Odpowiedział, że im więcej błędów popełniał, tym bardziej chciał sobie udowodnić, że jest w stanie to naprawić. Jeśli już coś naprawił, to poszukiwał kolejnego wyzwania. Kolejnej granicy w sobie. Cały czas rozwijał się w kierunku pokonywania swoich słabości. Cóż za determinacja. Powiedział, że nie był taki zawsze. To przyszło w czasem, kiedy zobaczył, że tak dużo zależy od tego w co wierzy, a właściwie w co już nie wierzy. Zaczął się bawić z własnym umysłem. Teraz, jak to mówi: „ja ciagle gram ze sobą w grę.”

Zapytał: „Łukasz, a Ty w co jeszcze wierzysz, że nie masz tego co chcesz? Co by było jakbyś już nie wierzył?”

Do przeczytania.

Wspieram
Łukasz Gątnicki

 

.

PONIEDZIAŁEK 5.02.2024

Przez weekend siedziałem na literaturze. Dlatego nie było mnie tutaj. Egzaminy już blisko, a materiału jest po prostu bardzo dużo. Wiele rzeczy jest niezwykle cennych, a inne „trzeba” wiedzieć. Taka jest natura edukacji. A co zostanie w głowie to inna sprawa. Ucząc się przyglądam się sobie i zauważam pewne schematy. Jeśli uczę się dla zrozumienia, to pamiętam, ale nie zapamiętam tego, co nie wydaje się logiczne. O zgrozo jeśli coś jest interesujące to samo się pamięta. Obawaim się o przedmioty, które w ogóle nie są, aby potem godzić się z tym jak działam. Dzięki temu mam mniej stresu i lepiej mi idzie nauka. Nie ma sensu pływać w kortyzolu trzymając nos w kaskach. Jeśli staram się coś nauczyć na pamięć, to zapominam już następnego dnia. Mam tak odkąd pamiętam. Jestem skazany na naukę tego co rozumiem i lubię. Pamięć potrafi działać naprawdę wybiórczo.

Dzisiaj jest poniedziałek i po tym maratonie jeszcze dzisiaj rano sporo czytałem. Sesje z moimi klientami przy wspólnym Okejowaniu oraz rozkładaniu wielu problemów na czynniki są jak balsam w porównaniu do wielu zagadnień psychologi klinicznej.

Każdego dnia dostaję sporo maili i nie koniecznie od osób chcących wspólnie pracować, ale takich dziękczynnych za wpisy, filmy, podcasty, insta. Są też wiadomości, w których ktoś prosi o zdanie lub dwa wsparcia. Priorytet mają oczywiście te, które są związane z moją pracą, ale odpowiadam i tak na wszystkie. Lubię pomagać. Wczoraj dostałem maila od kogoś, kto nie wiedział co zrobić w swojej sytuacji życiowej, więc na początku zadałem pytanie, jaki miałby być efekt rozwiązań? W odpowiedzi dostałem, że to pytanie nasunęło od razu rozwiązania. Nie ma za co!

Czeka mnie jeszcze dużo nauki przez ten tydzień i szkoda mi, że już tyle czasu minęło od ostatniego odcinku podcastu. Chciałbym być bardziej regularny i od połowy lutego znów zacznę! Tak samo z daily. Pare przemyśleń, a wiem, że komuś to może przestawić klepkę.

Klepka na dziś: Starajmy się iść przez życie w zgodzie za sobą. Wiem truizm okrutny, ale mam pytanie. Czy dzisiaj czujesz, że postępujesz w zgodzie ze sobą? Nie martw się, jutro będziesz miał kolejną okazję. Jestem z Tobą.

Do przeczytania.

Wspieram
Łukasz Gątnicki

 

 

PIĄTEK 2.02.2024

Są takie dni kiedy budzę się z pustką w głowie i staram się ja utrzymać najdłużej jak to tylko możliwe. Nie myśleć o rzeczach losowych, nie analizować czegoś w kółko, nie starać się rozbijać na atomy sprawy oczywiste. Umysł boi się nie mieć kontroli. Boi się być w ciszy. Przeraża go to i dlatego tworzy myśli starające się mnie przekonać do zachowania intensywności rozmyślań. A może stracisz jakiś cenny wniosek? A co jeśli odpuszczając umknie Ci najlepsze na świecie zrozumienie lub pomysł? Nie raz dałem się na to nabrać. Ta nieodparta potrzeba zachowania nadziei na coś… Tylko co? Zapewne JA przyklejone do wizji korzyści bycia w kalkulacjach 24h czyli iluzja.

Najlepsze wnioski i pomysły zawsze przychodziły do mnie same z nikąd a nie podczas wysiłków czy analiz. Owszem często do czegoś dochodzę będąc w toku myślenia, ale świadomym, a nie tym rozpasanym, niekończącym się, zagarniającym coraz więcej przestrzeni wynurzeniom umysłu. Najlepsze przychodziły w ciszy.

Po latach pamiętania o pustce i jej zaletom dla zdrowia psychicznego oraz fizycznego, stało się to silnym nawykiem, choć łatwo w toku, spraw, obowiązków, zobowiązań, presji czasu, ulegać nawykowi z drugiego bieguna. Dlatego ta gra nie kończy się nigdy. Nawyk dotyczy pamiętania, a reszta zależy ode mnie. Które połączenie będzie częściej wzmacniane, to będzie silniejsze. Jeśli mam czas wzmożonego intelektualnego wysiłku, to chcąc utrzymać przeciwwagę potrzebuję inwestować czas w niemyślenie świadomie.

Odkryciem mojego życia w tej materii było jedno wyjątkowe spostrzeżenie. „Nie muszę myśleć o tym co robię, aby to robić doskonale. Nie muszę analizować, werbalizować myślowo, aby coś bardzo zrozumieć.” To dziwne i wiem, że pewnie mnie nie zrozumiesz, ale może się mylę. Może Ty też to znasz.

Ujmę to tak. Na początku człowiek jest zlany z myślami w jedno JA. To przysparza wielu problemów jeśli doznajemy dysonansów poznawczych oraz dezorganizacji życia i prędzej czy później rola obserwatora, czyli JA oderwane od myśli, staje się wybawieniem, aby potem już płynnie poruszać się swoim JA od myśli do myśli, od ciszy do ciszy. Nareszcie pełna elastyczność, która daje więcej możliwości adaptacji w wciąż zmieniającym się życiu.

Dzisiaj pozwolę sobie nie myśleć, bo to co wiem wystarczy mi. Odważę się nie myśleć, bo moje życie jest ułożone i spokojne mimo wielu spraw, które chcą opieki, uwagi oraz troski,  bo warto robić coś interesującego w życiu, mimo stresu w zestawie. Teraz odważę trzymać się jedynie wewnętrznego języka intencji, który wystarczy dla bycia. Co za luksus. Co za komfort. Życzę Ci tego. Można i należy mimo wszystko. Mózg nie wie kiedy przestać. Trzeba go uczyć.

Do przeczytania.

Wspieram
Łukasz Gątnicki