BLOG

Wampir energetyczny – czy jesteś jego ofiarą?

wampir neurointuicja

Odkąd pamiętam przyglądam się tematowi wampiryzmu energetycznego i dzisiaj już wiem, że sprawa wygląda zupełnie inaczej niż nam się to przedstawia. A przedstawia się to tak, że jest ktoś, kto zabiera nam energię, czyli radość z życia, sens czy szczęście. Przyjęło się, że wampir energetyczny to człowiek, przy którym opadasz z sił, zaczynasz się złościć, jesteś przygnębiony. Przebywanie z nim nie tylko męczy, ale pozbawia chęci do życia i sensu samego życia. Mówi się, że są to ludzie drenujący całą energię życiową z innych ludzi. Relacja z takim człowiekiem jest bardzo ciężka i prowadzi do nędznej jakości życia. Istnieje też zestaw objawów, dzięki którym możesz rozpoznać wampira energetycznego. Oto one:

  • Nieustanne niezadowolenie z życia, ludzi, miejsc, zdarzeń, które często głośno pokazuje, aby zwracać na siebie uwagę
  • Powoduje konflikty i nakręca ludzi do konfliktów, karmi się sensacją opartą na ludzkich konfliktach
  • Prowokuje do swoich gier polegających na wywoływaniu w ludziach zamierzonych reakcji emocjonalnych
  • Pragnie mieć kontrolę i władzę nad drugim człowiekiem
  • Nieustannie wzbudza poczucie winy w innych ludziach
  • Wykorzystuje wiedzę o innych, aby nimi emocjonalnie manipulować
  • Robi wszystko, aby problemy trwały wiecznie i krytykuje, potępia tych, którzy mają rozwiązania
  • Wie wszystko najlepiej
  • Wykorzystuje empatię innych ludzi do użalania się nad nim, jego życiem, do wzbudzania litości
  • Jest pełen sprzeczności, niespójności między mówieniem, a czynami
  • Podnosi się kosztem  innych – np. ktoś, kto mu pomógł sam wpada w dół, albo ma inne problemy
  • Nieustanne kontroluje siebie i innych
  • Jest niedojrzały emocjonalnie
  • Pragnie nieustannie uwagi jak małe dziecko – pragnie być w centrum zainteresowania
  • Doradza innym, jak mają żyć i jest tylko jedna słuszna droga – jego droga
  • Obraża się z byle powodu i długo trzyma urazę, jakby nie mógł bez niej żyć
  • Uważa, że wszystkie problemy w jego życiu biorą się niewiadomo skąd i sam nie rozumie dlaczego!

To wszystko wydaje się niesłychanie logiczne. Istnieją ludzie, którzy są bardzo toksyczni i przebywanie z nimi powoduje, że czujemy w sobie nieustanny konflikt. W zależności od tego, jak jesteśmy świadomi siebie samych oraz toksycznych zachowań innych, tak reagujemy. Wciągamy się w te gry i emocje lub nie. Stajemy się częścią problemów albo sami zaczynamy je tworzyć.

Przez wiele lat obserwowałem zachowania wampirów energetycznych, aby zrozumieć o co chodzi. Jeszcze większą uwagę skupiałem jednak na ludziach, którzy stawali się ofiarami owych wampirycznych osób. Doszedłem do ważnego wniosku, który może Ci się nie spodobać!

NIE MA WAMPIRÓW BEZ OFIAR. JEŚLI KTOŚ JEST OFIARĄ TO SZUKA WAMPIRA. ZATEM SĄ OFIARY CZY… DAWCY!?

Są zatem ludzie, którzy siebie wzajemnie potrzebują. Ludzie toksyczni szukają ludzi toksycznych. Nie trzeba być przysłowiowym wampirem, aby być toksycznym – wystarczy być życiową ofiarą, a będziesz miał łatkę człowieka dobrego, ale nie mającego szczęścia w życiu. Kiedy w istocie sam siebie drenujesz ze wszystkiego co najlepsze w życiu.

Ludzie mają tendencję do zwalania winy za swoje emocjonalne trudności i nie jesteśmy uczeni emocjonalnej odpowiedzialności. Chętnie obwiniamy los i innych ludzi za brak swojego zdecydowania, brak odwagi. Chętnie piętnujemy innych za to, że sami jesteśmy nieporadni. Dlatego będziemy nazywali innych wampirami, kiedy znajdując się w potrzasku swojej własnej niezaradności życiowej, nie będziemy potrafili wybrać tego, co jest dla nas najlepsze. DLATEGO BĘDZIEMY POSZUKIWALI WYJAŚNIENIA dla swoich problemów w relacjach z innymi ludźmi. Będziemy demonizowali innych ludzi. Coś, ktoś, jakoś, gdzieś, musi opowiadać za stan Twoich emocji i dojdziesz do wniosku, że będzie to drugi człowiek. Nie było tego człowieka, to czułem się dobrze, a jak wszedłem z nim w relację to czuję się źle. Nawet nie zauważam jak to się dzieje. Może dlatego, że jesteś tak bardzo zajęty tym, do czego Ci ta relacja służy, że nie widzisz, jesteś ślepy kiedy kładziesz na ołtarzu ofiarnym samego siebie za korzyści, lub pozorne korzyści.

Wampir jest tylko nazwą na człowieka głęboko nieszczęśliwego, którego umysł jest pełen sprzeczności i bardzo obronnego w stosunku do wszystkiego, co istnieje. To człowiek taki, jak ja i Ty, który nie radzi sobie sam ze sobą. Dlatego NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK WAMPIR ENERGETYCZNY, ponieważ on może istnieć tylko w naszych głowach, jako nazwa na coś, co nie do końca rozumiemy, a chcemy się przed tym bronić! Do zrozumienia jest bardzo dużo!

Przede wszystkim NIKT CI NIE ZABIERA ENERGII. Jedyny moment, gdzie tracisz energię jest twoje własne skonfliktowanie wewnętrzne. To Ty masz problem z drugim człowiekiem, masz w sobie wiele niezgody na to, jaki jest. Pragniesz go wiedzieć innym, oczekujesz tylu różnych rzeczy. Z jakiegoś powodu uwierzyłeś, że ta osoba, może dać Ci coś, zapewnić, umożliwić i dlatego z nią przebywasz – inaczej już dawno byś się rozstał albo zmienił do niej nastawienie, wyzbył się swoich oczekiwań. NAWET NIE OBEJRZAŁEŚ SIĘ KIEDY ZOSTAŁEŚ ZMANIPULOWANY.

Okazuje się, że jedynymi wampirami energetycznymi jesteśmy my sami! To my tracimy energię nie żyjąc w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami, mając tak dużo niezgody w sobie. Brak akceptacji dla ludzi jest jednoznaczny z naszym cierpieniem.

Ludzie mają bardzo małą wiedzę o tym, jak powstają emocje i dlatego tworzy się takie pojęcia jak wampir energetyczny. Tak jest najłatwiej wyjaśnić pewne zjawiska, a tym bardziej, gdy panuje ciemnota społeczna. Nie, nie ma czegoś takiego jak wampiryzm. TO MY SAMI ODDAJEMY SWOJĄ ENERGIĘ, CZYLI NIE RADZIMY SOBIE EMOCJONALNIE PRZY TAKIEJ OSOBIE! Kiedy człowiek, tak patrzy na sytuację, to zaczyna być częścią odpowiedzi oraz odpowiedzialności.

Jak to możliwe, że człowiek, ofiara wampiryzmu, po porządnej pracy nad sobą zaczyna widzieć owego wampira inaczej? Patrzy z empatią, a nie litością, przez co nie daje się wciągnąć w gry i manipulacje! Co najważniejsze – staje się totalnie niezależny, jego poziom energii jest nienaruszalny! Nie ma już w sobie konfliktów wewnętrznych. NIE MUSI SIĘ BRONIĆ. Zrozumiał, że jego walka jest bezsensowna. Jeśli ma niezgodę na coś w zachowaniu drugiego człowieka, to znaczy, że źle inwestuje swoje pragnienia. Kiedy przestaje to robić, to nagle już nie czuje się drenowany!

Możesz zrobić dwie rzeczy, kiedy źle Ci przy kimś. Odejść, albo przestać mieć jakiekolwiek oczekiwania względem tego człowieka, co jest w jakiś sposób równoznaczne z odejściem – choć różni się zasadniczo. Odejść możesz fizycznie i emocjonalnie. Przestać mieć oczekiwania to zakończyć lub przekształcić sens związku z drugim człowiekiem.

Tak czy inaczej musisz uświadomić sobie swoją odpowiedzialność za to, że nie wybrałeś odpowiedniej osoby do życia. Możesz winić tylko siebie, a wtedy masz okazję przejąć odpowiedzialność za swój los i coś z tym zrobić.

Kiedy obwiniasz kogoś za swoją krzywdę, kiedy ta krzywda jest emocjonalna, to stawiasz siebie w roli ofiary. Czyli mianując kogoś wampirem zawsze będziesz czuł się jak jakaś zdobycz. Wyjdź poza to! Nie ma żadnej zdobyczy, jeśli nie ma lęku przed utratą czegoś.

Kiedy jesteś wolny emocjonalnie, nie obawiasz się o tego człowieka, o siebie, o tę relację to nic nigdy nie pozbawi Cię żadnej energii 🙂

NIE MA WAMPIRÓW ENERGETYCZNYCH, ALE SĄ ZA TO LUDZIE NIEPRZYGOTOWANI PSYCHICZNIE I EMOCJONALNIE NA SPOTKANIA Z TAKIMI TRUDNYMI, TOKSYCZNYMI, WYKORZYSTUJĄCYMI INNYCH, LUDŹMI! Jak to inaczej brzmi i ma inny sens, prawda? Zobaczcie jak inaczej rozkłada się odpowiedzialność. Nikt nie jest zły, ani dobry, są jedynie ludzie nieprzygotowani na wzajemne relacje, niespasowani wartościami, etyką, moralnością. Są ludzie pogubieni, smutni, nieszczęśliwi i pragnący budować swoje szczęście kosztem innych ludzi. Dlatego powstały idee wampiryzmu.

Pragnę nie być sędzią, ale zrozumieć zawsze gdzie leży najzdrowsze podejście jednocześnie wskazując rozwiązanie, którym jest niezależność emocjonalna!

Ludzie są różni w poziomie swojego szczęścia i nieszczęścia. Dojrzałości i niedojrzałości. Jeśli przebywasz z osobą bardziej dojrzałą emocjonalnie, spokojną oraz pogodną to naturalnym jest, że tworzą się w Tobie przyjemne emocje, gdyż odpoczywasz przy takiej osobie. Masz same korzystne skojarzenia. Pragniesz sam taki być. SZUKASZ TEGO SAMEGO W ŻYCIU. Czujesz się bezpiecznie. Zobacz jednak, że jeśli jesteś człowiekiem z problemami, to osoby spokojne, ułożone emocjonalnie, silne psychicznie mogą wzbudzać w Tobie lęk (a właściwie to nazywając, sam się konfliktujesz przy takiej osobie), możesz czuć się gorszy, albo uważać, że z takim człowiekiem jest coś nie tak, że nigdy taki nie będziesz, że on nie denerwuje się tym co Ty, nie przeżywa tak, jak Ty. Uznasz go za nienormalnego, gdyż to, co dla niego będzie normą czy naturą będzie odmienne dla Ciebie. Uznasz go za nieczułego!

Człowiek silnie skonfliktowany będzie unikał ludzi bez konfliktów, ale będzie szukał ludzi z konfliktami.
Człowiek spokojny, bez konfliktów będzie unikał ludzi skonfliktowanych, ale będzie poszukiwał podobnych sobie.

Dlaczego kat zawsze zwiąże się z ofiarą?
Ponieważ ofiara jest już ofiarą oraz katem dla samej siebie!
Kat tak samo jest ofiarą samego siebie oraz katem jednocześnie.
Różnią się tylko sposobem przejawiania tego na zewnątrz!
Ofiara przez cierpienie jest nadmiernie empatyczna, a kat niezdolny do współodczuwania.
Ofiara pragnie być dobra dla innych swoim kosztem, a kat pragnie być dobry dla samego siebie kosztem innych.
Ofiara ucieka od odpowiedzialności za swoje życie i kat robi dokładnie to samo.

Obie te postawy łączy niezdrowe podejście do innych ludzi oraz swoich myśli, emocji.

Podsumowując:
Nikt Ci w magiczny sposób nic nie zabiera. Sam sobie to robisz swoją niezgodą, konfliktami, które mają wskazać Ci na to, że robisz coś wbrew sobie albo swoim wartościom. Jeśli jednak nic z tym nie robisz i dalej jesteś w relacji, w której nieustannie się konfliktujesz – i nie ma znaczenia czy obwinisz za to tę drugą osobę nazywając ją toksyczną, czy nie – to robisz sobie sam krzywdę. NIKT INNY CI JEJ NIE ROBI. Unikasz jednak podjęcia działania, które miałoby na celu zakończenie relacji, albo zmiany stosunku do niej. Staje się to niewygodne, uciążliwe, zaczynasz męczyć się z samym sobą! 

Wspieram
Łukasz

Ps. Napisz do mnie jeśli chcesz skutecznej pomocy w Twoich problemach! Kliknij TUTAJ



60 komentarzy

Click here to post a comment

  • …dzieki temu co przeczytalam czuje sie lepiej … ze to nie tylko ja zauwazam ze cos takiego istnieje w drugiej osobie …i ze sie nie myle ….jestes nie zwykly w tym co piszesz Lukaszu . .

    • Tak jesteśmy różni i wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo trudno się z nimi tworzy relacje. Cieszę się, że tekst pomaga!

      • Niesamowity tekst. To jak opisałeś mechanizm „wampira energetycznego” – wypisz wymaluj moja wcześniejsza relacja. Człowiek, żyjąc z taką osoba będąc ofiara, czuje jak życie uchodzi i jak bardzo ma się poczucie bezsensu i beznadziejności dlatego ze tamten typ tak właśnie wszytko przedstawia. Wszystko jest „słabe” nie tak dobre i wystarczające jak ta toksyczna osoba, cały czas poczucie beznadziejności. Trudno się wyrwać z czegoś takiego bo na początku nie wierzysz w to co widzisz i szukasz w sobie problemu. Grunt zauważyć manipulacje i albo szybko uciec albo zmienić ofensywę tak jak piszesz i zupełnie nie oczekiwać niczego od takiej osoby. Problem największy jest ze tacy ludzie nie widzą w sobie problemu, a bez przerwy szukają i wytykają go drugiej osobie, a kiedy próbujesz coś wyjaśnić i argumenty są konstruktywne – zakrzyczy Cię na śmierć żeby tylko nie zostać rozpoznana i żeby próba manipulacji nie wyszła na jaw.

  • Jestes niesamowity Lukaszu, tyle juz fantasytcznych, pomocnych tekstow tu przeczytalam! Dziekuje , dziekuje, dziekuje!!!!

      • Dziękuję, interesujący tekst.
        Nie zgadzam się jednak Łukaszu z tym, iż tzw. wampirów emocjonalnych nie ma, a takie zachowania uruchamiają w nich ich ofiary. Owszem, osoby toksyczne polują na ludzi dobrych, którzy nie stawiają silnych własnych granic. Ale czy tylko to wystarcza, aby drugą osobę krzywdzić i wykorzystywać w wyrafinowany sposób?
        Albo przełożyć to na inny przykład: ktoś kradnie mi samochód. Czy wówczas jestem tenu winny ja tylko dlatego, że mam samochód? Czy raczej po prostu złodziej, który kradnie moje auto, łamiąc podstawowe zasady.

        To toksyczna osoba, wampir poszukuje osób, wokół których owinie się psychicznie niczym bluszcz i będzie z nich korzystał, ile się da. Część potencjalnych ofiar od razu nie pozwoli się tak traktować. Inni będą potrzebowali czasu, żeby zorientować się w sytuacji i uciec, albo przeciwstawić się. Wreszcie trzecia kategoria ofiar, które tkwią w relacji z toksykiem, ale nie robią nic, aby zmienić swoją sytuację.
        Dzięki, trzymajcie się wszyscy!

        • Dzięki! tekst nie wskazuje moim zdaniem na to by zwalniać kogokolwiek z odpowiedzialności, ale by być świadomym obu stron. Są osoby kto®e polują i są osoby, które chcą być upolowane. Tak czy inaczej nie jest to proste i trzeba dobrze zrozumieć ile się da. Wspieram!

        • Dokładnie zgadzam się z tym co napisałeś. Padłam ofiarą takiej osoby. Po śmierci taty mojego partnera wprowadziła się do nas jego mama. Za wszelką cenę chciała wprowadzić swoje zasady. Mój partner jako syn mógł się sprzeciwiać, ale jajczęściej uciekał. Zniszczyła nam psa. Zaczęła już drugiego dnia u nas. Wyżywała się na nim i śmiała mi się prosto w twarz. Mój partner twierdził, że przecież jego mama nic złego nie robi. Chciałam zabrać szczeniaka i wyprowadzić się do mojej mamy, ale umowa była na nas dwoje a pies wspólny i zawsze słyszałam, że psa na pół nie podzielimy.
          Nie mogłam jej powiedzieć odpier….ol się bo zaraz uderzała w nasz związek.
          Wytrzymałam dwa lata i przestałam sobie radzić. Jestem wykończona i w końcu zabrałam psa ze zoraną psychiką, który jest teraz na lekach uspokajających i wyprowadziłam się do mojej mamy. Mój partner przyjeżdża na weekendy a ja i pies powoli dochodzimy do siebie i leczymy psychiki. To nieprawda, że są we mnie sprzeczności, że mam wewnętrzne konflikty. Jestem realistką, wrażliwą realistką. Zostałam wychowana w szacunku dla osób starszych i to zostało wykorzystane przeciwko mnie przez matkę mojego partnera. Wykorzystała też przeciwko mnie psa, mojego wymarzonego psa z którym chciałam trenować psie sporty, jeździć na wystawy a cały czas próbuję naprawić to co niszczyła przez dwa lata.
          Teraz kiedy wyprowadziłam się mam szansę w końcu po woli wszystko przepracować. Tylko nigdy nie spełnię swoich marzeń o idealnym psie, reproduktorze. Nie z tym psem. Może w przyszłości z następnym.
          Na odchodne powiedziałam jej w końcu to co chciałam powiedzieć wcześniej a nie mogłam bo zastraszała mnie, że zniszczy mój związek z moim partnerem.
          Gdy się pakowałam było mi już wszystko jedno. Pierwszy raz zabrakło jej słów.
          Biegała tylko po sąsiadach i opowiadała o mnie bzdury. Było mi już wszystko jedno, bo byłam szczęśliwa, że się wyprowadzam. To był naprawdę wspaniały dzień.

  • Jestem pod ogromnym wrażeniem ! Zawsze coś mi nie zgrywało w tej teorii z wampirami energetycznymi. W końcu przeczytałem mega sensowne wytłumaczenie tego zjawiska. Super 🙂

    • Trochę mi zajęło czasu zrozumienie tego zjawiska dogłębnie i widzę, że nie tylko mi to nie pasowało!

      • A jeśli tym wampirem energetycznym jest twoja matka, to też należy zerwać z nią kontakt, zostawić ja sama sobie???
        Ciekawa jestem jak okreslono by córkę, ktora nie mogąc wytrzymać ze swoją 82letnia matka decyduje się na tak drastyczny krok.
        W relacji partner- partnerka jest to proste, w relacji matka- córka mega trudne.

        • Nie znam sytuacji, a każdy przypadek rozpatruje się oddzielnie. Poroszę więcej szczegółów czyli co to znaczy, że nie wytrzymujesz z mamą? Jaka ona jest? Co robi? Jak się odzywa, jak zachowuje?

  • A ja jestem zwolenniczką teorii, że nieustannie wymieniamy sie energią. Nasze własne akumulatory tego potrzebują. Oczywiście czerpiemy ją nie tylko od innych ludzi, źródeł na szczęście jest wiele. W sytuacji gdy przez długi czas ktoś tylko czerpie ze mnie, mimo mojej empatii i chęci pomocy – odsuwam się, bo to po prostu męcząca relacja. Kilkukrotnie w moim długim życiu kończyłam takie „związki”. Byłam bowiem traktowana jak kosz na emocjonalne śmieci. Każda rozmowa była monologiem (wciąż tym samym) o nieszczęściach i problemach. Wykazywałam zrozumienie, cierpliwie słuchałam i w końcu proponowałam bysmy wspólnie znaleźli rozwiązanie przynajmniej części kłopotów. Ale to nie o to chodziło – są ludzie, którzy kochają swoje kłopoty, czują się z nimi bezpiecznie i nie chcą się ich pozbyć. A emocje – można wyrzucić w rozmowie ze mna właśnie. Otóz nie – godzę sią na to do czasu. Bywało mi przykro – to miały przecież być przyjaźnie. Ale jednak nie były. Pozdrawiam :).

    • Jest mi bardzo bliskie to, co piszesz Gaudia! Też przez długi miałem podobne podejście 🙂 Potem zrozumiałem, że w ten sposób mogę się uzależniać, miałem problem z oczekiwaniami, więc nieco je zmodyfikowałem i pozostawiłem tylko samą „wymianę” 🙂 a „źródłem energii” jestem ja sam i sposób tego, jak reaguje na pewne sprawy. To uczyniło mnie jeszcze bardziej otwartym na ludzi, wymianę, niezależność itp. Fascynujące jest to, że każdy z nas w odmienności swoich dróg szuka własnego sposobu na siebie i swoje szczęście.

  • Artykuł bardzo mądry …podobają mi się zdania takie jak ,,SĄ ZA TO LUDZIE NIEPRZYGOTOWANI PSYCHICZNIE I EMOCJONALNIE NA SPOTKANIA Z TAKIMI LUDŹMI,,

    NIE RADZIMY SOBIE EMOCJONALNIE PRZY TAKIEJ OSOBIE!

    Od jakiegoś czasu też obserwuje takie osoby i właśnie buduje swój system obronny i dużo się ucze. I stwierdzam że Ciężko jest stawić czoła przemocy psychicznej co w tych czasach niestety jest to powszechne ……. Ale i tak uważam że najlepszą metodą obrony jest ignorowanie i ograniczenie kontaktu do minimum bo raczej nie da się wyzbyć wszystkich słabych punktów i trzeba też mieć szacunek do samego siebie tymbardziej jak ktoś Ci ubliża upokaża i umniejsza Twoją wartość …;) noj bardzo łatwo z ofiary stać sie oprawcą ?… lepiej spędzać czas z ludźmi którzy działają na Nas pozytywnie i kojąco 😀

    ,,Człowiek spokojny bez konfliktów będzie unikał ludzi skonfliktowanych, ale będzie poszukiwał podobnych sobie,, ?

    • Wow ale to prawdziwe co piszesz, a szczególnie z tymi słabymi punktami, że nie da się ich wyzbyć mega 🙂 Słusznie!
      Dzięki za opinię o tekście! 🙂

  • „Są zatem ludzie, którzy siebie wzajemnie potrzebują. Ludzie toksyczni szukają ludzi toksycznych.” – To jest bardzo powszechna relacja typu: kat-ofiara. Wyniesiona z domu i powielana w dalszym dorosłym życiu, lub/i życiu społecznym na zewnątrz rodziny. Układ takiej współzależności jest wynikiem braku pozytywnych uczuć wiążących ludzi. ” Nie kochasz mnie, nie szanujesz mnie to ja cię ukarzę „- przy czym brak tej miłości czy szacunku nie musi być faktem obiektywnym a wynikiem niskiego poczucia własnej wartości – To kat jest „wewnętrznie” ofiarą i stara się to niskie poczucie wartości zagłuszyć, zaćmić agresją. Taka relacja kat-ofiara przebiega dynamicznie i rolę się zmieniają. Raz ofiara jest katem raz kat jest ofiarą. Trudno się wydostać z takiej relacji i łatwo ją powielać, kiedy wyrosło się w takiej rodzinie, gdyż utrwala się przekonanie, że każdy bliski związek opiera się na takim właśnie schemacie.

    • Dziękuję! Elu najważniejsze to zrobić wszystko aby czuć spokój przy takich ludziach. Trzeba zrozumiec czego się obawiasz i to przepracować, a wtedy jest już inaczej 🙂

  • Prawda..Sami sobie robimy w glowie sieczke ..Jednak jesli chodzi o zwiazki..emocjonalne odejscie to dla mnie -nie zwiazek.

  • Brawo. Choć prawie do końca czytałam tekst z myślą na końcu głowy „jak to nie ma wampirów, jak są, przecież sama coś o tym wiem!” to jednak muszę przyznać Ci rację. Żyje póki co w jednym domu z taką „ciężką” osobą jak i pozostaje w związku z drugą osobą, która stała się ofarią tejże pierwszej.
    Z tekstu wynika, że umiem nad sobą panować, nie ma we mnie wielu konfliktów i wzbudzam dokładnie to, co opisałeś w „ofierze”, jestem dla ofiary zbyt silna i opanowana.. Nie jest łatwo, zastanawia mnie tylko czy kiedyś uda się z tego wyrwać, czy takie kilkunastoletnie działania kata na ofiarę można w jakiś sposób uleczyć..?

    • Można uleczyć wszystko, lecz uleczenie nie zawsze jest tym czego pragnęło by nasze ego 🙂
      Uleczenie toczy się swoimi prawami. Czasem jedyne uleczenie to odejście.

  • Dokładnie w samo sedno przypadkiem natrafilam, potwierdziły się moje przeczucia co do „wampirów”nie warto przypinać etykietki, no i wszystko da sie wyjaśnić uciekając od dziwnych nazw, całe poplątanie jest w nas, pora wyjść ze schematów i iluzji i zacząć żyć w zgodzie z sobą

    • Dokładnie 🙂 Nie ma co przypinać tylko zabrać się za siebie i podjąć decyzje czy odpowiada nam ta relacja czy nie.

  • Wow początek jak o mnie!!! Jestem taka toksyczna osoba! wszystkie cechy mam, ale mój u kochany nie jest lepszy. Tylko z nim w związku tak mam, ale co tu dużo mówić zaslepiona głupia idiotka jestem która daje się naciagac. Nie chcę żeby mnie zostawił więc daję się ale puszczają mi ciągle nerwy!!! Boli jak cholera

  • Dziękuję za ten artykuł.
    Nie zgadzam się z wieloma tezami, a zwłaszcza ze stwierdzeniem, że „nie ma wampirów, są tylko ludzie niepezygotowani na spotkanie z nimi”. Gdyby tzw. wampirów emocjonalnych nie było, to i nie trzeba by było innych ludzi rozróżniać na przygotowanych i nieprzygotowanych na spotkanie z nimi. Nie zgadzam się również z twierdzeniem, że tzw. ofiary same ściągają na siebie takie wampiryczne osobowości. Są natomiast osoby gorzej, bądź lepiej radzące sobie z nimi, albo szybciej rozpoznające ten problem.
    Gdyby nie było tego zjawiska, to i nie byłoby tego tematu. Jeśli wg artykułu – nikt mi nie robi krzywdy, tylko ja ją sobie sam wyrządzam – to dlaczego miałbym odchodzić od wampira? Gdyby nie było tego zjawiska, wówczas relacja z takim człowiekiem byłaby szczera i nie trzeba by było go unikać.

    • Cześć! Rozdzielamy na przygotowanych i nie przygotowanych, aby wziąć odpowiedzialność za siebie. Mówienie o tym, że ktoś jest wampirem to zrzucanie na tę osobę odpowiedzialności za swoje emocje. Jeśli nie jesteśmy odporni psychicznie na toksyczne osoby to cierpimy, ale są tez osoby odporne i ich dużo nie dotyka. Ich wysoka samoocena chroni ich przed walką z takimi osobami. Ja bym obstał, że osoby z tendencją do ofiarności wybierają osoby mające tendencję do przemocy psychicznej. Wynika to z faktu potrzeby bycia kierowanym przez kogoś itp.
      Jest zjawisko przemocy i osób, które mają do tego tendencje oraz tendencje do szukania osób, z którymi tę przemoc mogą realizować.
      Niesłusznie powstał termin wampir energetyczny bo nie ma nic wspólnego z mechanizmami. Są osoby szukające ofiar czyli szukające możliwości budowania samooceny kosztem drugiej osoby oraz osoby, które potrzebują kogoś kto będzie potwierdzał im ich niską samoocenę – tak się dobierają. Odchodzimy od przemocowca, ponieważ ta relacja jest toksyczna czyli niszcząca nas. To jedyny powód. Trzeba unikać takich ludzi dla własnego dobra, ponieważ nie radzimy sobie z nami samymi przy takich osobach. Po co nam tacy ludzie skoro możemy być z innymi osobami, przy których nam dobrze z nami samymi. Paradoks jest taki, że im lepiej się czujmy w naszym własnym towarzystwie tym bardziej pragniemy przebywać z ludźmi, które też czują się dobrze same ze sobą jak my – wtedy jest harmonia 🙂

  • To jest bardzo trudny temat. Ja wpadłam w sidła wampira energetycznego i to we własnym domu. Powoli uwalniam się spod jego wpływu, bo tego chcę ja sama, bo zdałam sobie sprawę jak mnie krzywdzi, pomaga mi w tym książka ” Wampiry energetyczne”,to dzięki niej dotarło do mnie, że jestem osaczona i jak sobie z tym radzić. Dlatego warto czytać, by wiedzieć jak sobie pomóc.

  • Nie do końca bym się zgodziła z przedmówcą , polemizowałabym co do niektórych treści.

    • Polemika jest otwarta 🙂 Proszę nie pozostawiać tylko swojego zdania dla siebie ale dzielić się bo każdy skorzysta.

  • Po części zgadzam się z tym artykułem. To nasza wina, że pakujemy się w takie relacje, które nas niszczą, zamiast powiedzieć wyraźnie dość, brniemy w to dalej i próbujemy uszczęśliwić osobę która od nas tego wymaga. Jest jednak druga strona medalu. Istnieją ludzie z poważniejszymi lub mniej zaburzeniami osobowości, którzy nie radzą sobie sami ze swoimi problemami i w tym celu szukają kogoś kto będzie topił się z nimi w tym cierpieniu. Dlatego zgadzam się z artykułem tylko po części. Sama wpadłam w taką relację. Na początku super, świetnie, fajnie się rozmawia, dogaduje, człowiek uśmiechnięty, pomocny, nadajemy na tych samych falach, żadnego zabierania energii! Problem zaczął się jak zamieszkaliśmy razem. Wtedy wychodziły dziwne sytuacje. Pretensje nawet za to, że nie podasz mu łyżki do obiadu, za późno przyszłaś do domu, wojna bo nie napisałaś smsa, że już jesteś na siłowni, za długo siedzisz u koleżanki, za mało mu poświęcasz uwagi … itp itd. Uwierzcie, że ignorowanie takich zachowań, obracanie ich w żart, próba wytłumaczenia i rozmowy nic kompletnie nie dawały. Nie sądzę, że jest człowiek, który przez dłuższy okres czasu jest w stanie znosić coś takiego i nigdy nie brać tego do siebie. Powyższe przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej, po czasie doszło czepianie o ubiór, o włosy, o sposób mówienia, o dosłownie prawie wszystko. Ignorować lub tak bardzo znać swoją wartość żeby nie zwracać na to uwagi myślę, że jest po prostu niemożliwe. Każdy chce szacunku i szanowania własnych potrzeb czy zainteresowań, a nawet wsparcia w związku lub po prostu akceptacji. Ja rozumiem, że sama sobie na to pozwoliłam bo powinnam odejść przy pojawieniu się pierwszych sygnałów, jednak dobrze zdołałam poznać tego człowieka i z każdą poprzednią dziewczyną było to samo, facet nawet zbyt wielu znajomych nie ma bo nie da się z nim dłużej przebywać. Przyjechał do mnie na jakieś spotkanie rodzinne może z raz i cała rodzina od razu pytała jak ja z nim wytrzymuje. Każdy był zmęczony 2 czy 3 godzinną rozmową z nim. Dlatego nie mogę się do końca zgodzić, że tacy ludzie nie mają nic w sobie z przysłowiowego wampiryzmu. Każde prośby, groźby, rozmowa, pokonywanie go pewnością siebie i tak kończyły się fiaskiem, a im bardziej nie zwracasz na to uwagi tym bardziej krytykuje i obraża. Dlatego jedynym wyjściem było rozstanie, powiem więcej, wszystko skończyło się pół roku temu, a do tej pory potrafi o sobie przypominać i nękać byleby tylko podnieść swoją samoocenę. Dlatego zgadzam się, to my się pakujemy w taką relację i to my powinniśmy z niej odejść ale taki człowiek nie będzie zachowywał się inaczej przy żadnej innej osobie.

  • Super. Punktem wyjścia powinno być uświadomienie sobie raz na zawsze, że każdą relację tworzą przynajmniej dwie strony. Jest to jednoznaczne ze współodpowiedzialnoscią za kształt tej relacji. Niezależnie czy będzie to wampiryzm, czy przyjaźń. Przyjaźń to też relacja. I też nie tworzy jej tylko jedna strona. Przyjaźń jednakże nie krzywdzi, wiec nie ma potrzeby wskazywania winnego ?

  • Poczytaj sobie o narcystycznym zaburzeniu osobowości.Istnieja niestety ludzie(lub nieludzie) ,którzy z powodu braku neuronów lustrzanych nie czują empatii.Ich życie polega na grze i karmieniu się siła życiowa innych.Zazwyczaj są tak zablokowani na wielu płaszczyznach,że nie można im pomóc.Nasze współczucie lub gniew, cokolwiek wychodzi z nas pod wpływem ich działania karmi ich maskę,to specyficzne ,patologiczne ego.W relacji z takim osobnikiem nie ma miejsca na dobrą relacje,jak piszesz”opartą o współczucie”.Narcyz to nowotwór na ludzkości.Pozdrawiam

    • Tak, takie osoby stosują projekcję i wywołują w ofiarach emocje z którymi sami nie mają kontaktu, bo to jedyny sposób by tych niechcianych emocji doświadczyć. Narcyzi nie zaczną świadomej pracy z emocjami,bo oni są przekonani o swojej nieomylności – te osoby rzadko lądują na kozetce. Najłatwiejszym celem są dzieci. Przerobiłam ten bolesny temat i na początek ograniczenie kontaktu bardzo pomogło, no i stawianie zdrowych granic. Niestety ofiary rodzica narcyza tych zdrowych granic w relacji z innymi nie potrafią wyznaczać, bo je notorycznie przekraczano. Tzw. osoby toksyczne pokazują nam które z naszych emocji z dzieciństwa nie mamy w sobie jeszcze zintegrowanych i nam je ciągle odpalają. Świadoma praca z własnymi emocjami z dzieciństwa, dla mnie praca z dzieckiem wewnętrznym bardzo mi pomogła i nauczyła stawiać zdrowe granice w relacjach z innymi. To jest temat rzeka.

  • Hej.
    Mam podobny problem w mojej relacji z matką. Jest osobą o tzw.silnym charakterze, której całe życie najbliżsi ustępowali, bo wymuszała krzykiem a teraz- stawia się w roli ofiary, wydaje mi się, że podświadomie wpędza się w migreny, ciężkie migreny, za każdym razem, gdy próbuję tworzyć relację, nieistotne, czy z partnerem czy z przyjaciółmi. Wiem, że mną manipuluje wzbudzając poczucie winy. Mieszkam z nią, nie mam innego wyjścia. Nieustannie narzeka, jakie to ma przesrane( dosłownie) życie. Jak żyć, jak mam znaleźć energię w sobie, by to znieść? Wiem, i to jest straszna świadomość, że dopóki będzie żyła, będę jej więźniem. Nie mam w sobie siły, by się z tej relacji wyzwolić. Próbuję, wydawało mi się, że już, poznałam spokojnego pogodnego człowieka, przyjaznego wobec innych, spotykam się z nim raz w tygodniu, jedno niedzielne popołudnie. W momencie gdy ” ona” uświadomiła sobie, że to jakaś relacja powstała, zaczęły się problemy, a to duszności, a to głowa, wszystko, żeby tylko nie doszło do spotkania. Poza tym, wypytuje mnie o znajomych, krytykuje ich, i tylko gada w szczegółach o swoich relacjach, koloryzując je. Ten związek chronię, nie wprowadzam w szczegóły, jak mieszka, ile zarabia ,kto był jeszcze i co jadłam. Dosłownie takie pytania padają. Myślę, że jej nie zmienię( ma 75 lat) jak odnaleźć siłę w sobie?

    • Obawiam się, że opcji nie ma za wiele i widać, że wykorzystujesz te opcje jak możesz. Praca z emocjami na pewno pomoże mocniej tolerować mamę i jej zachowania czy wpływ.

    • Hej, Skorupko!
      Zwiewaj póki czas, póki mama jest jeszcze w wieku i stanie, w którym daje radę zająć się sobą sama. Ona Cię zniszczy! Znajdź siłę, zrób wszystko, przynajmniej żeby się od niej wyprowadzić. I to jak najdalej. Będzie ciężko, ale zrób to! Nie masz szans na nic. Ona się ani nie zmieni ani nie odpuści. Wampiry – chociaż zgadzam się w dużej mierze z Łukaszem, że ofiary są sobie winne – w przypadku relacji rodzinnych a zwłaszcza gdy jest nim rodzic są o tyle trudniejsze, że nie można się z nich wyzwolić bo dziecko takiego rodzica wampira nie ma ani umiejętności ani możliwości. Dopiero jak dorośnie. A jakim ono jest dorosłym po wpływie takiego rodzica przez lat 20, 30, 40? Chyba nie ma sensu tłumaczyć. To jest oczywiste. Wierz mi, przerabiam to od lat, moja mama ma prawie 20 lat więcej niż Twoja. Jest jej kopią. To co piszesz znam na pamięć i przerabiam od ponad 60 lat. Jedyne czego w życiu naprawdę żałuję, to tego, że nie uwolniłam się od niej co najmniej 20 albo 30 lat temu. Wyprowadziłam się jak miała 80 ale jeszcze była sprawna. Tylko że zrobiłam to niewłaściwie, bo mieszkam na sąsiedniej ulicy. Teraz ona jest chora, nieporadna, w znacznym stopniu niesamodzielna. I używa sobie na poczuciu winy, na swojej niesprawności, kwitnie wręcz jak może mieszać, szantażować, skłócić, zamanipulować. Opiekunce któregoś dnia zwierzyła się, że ta epidemia to jest okropna, bo dzieci nie przychodzą, a ona nie ma się z kim pokłócić, nikt nie ma do niej pretensji, nie krzyczy na nią, nie ma awantur. Jednym słowem – brak jej paliwa! Jakbym zostawiła ją 30 lat temu i wyjechała na drugi koniec Polski, to miałabym teraz spokojną emeryturkę i czas na rozwijanie swego życia. A jestem psychicznym wrakiem, na granicy wytrzymałości. No bo jak zostawić TERAZ starą, nieporadną matkę? Radzę sobie jak umiem, od 4 lat chodzę na terapię dla ofiar domowej przemocy, chociaż moja mama nigdy nie podniosła na mniej ręki. Jej spełnienie życiowe to psychomanipulacja, szantaż emocjonalny, wykańczanie wszystkich dookoła gierkami których obecne władze i wszyscy inni politycy mogliby się od niej uczyć. W ciągu niecałych 5 lat, od kiedy potrzebuje stałej opieki wykończyła 12 opiekunek… Wyobraź sobie taką sytuację: opiekunka sfrustrowana, pełna poczucia winy oświadcza że odchodzi i nie umie sobie znaleźć miejsca (jest uczciwą i bardzo oddaną osobą ale nie wyrobiła), bratu skacze ciśnienie że mało wylewu nie dostanie, bratowa spazmuje, ja faszeruję się, żeby chociaż kilka godzin przespać, bratanica mało wypadku nie spowodowała, a mama… zasypia z błogim uśmiechem na ustach, szczerze ukontentowana. Wreszcie poczuła że żyje… WRESZCIE SIĘ DZIEJE! To nie fantazja, tak było. Kilka dni temu. Przyjrzyj się dokładnie, to właśnie Cię czeka. Zwiewaj gdzie pieprze rośnie, póki masz jeszcze czas. Zapomnij o jakichkolwiek próbach zmiany jej osoby. Nie zmienisz. Zrób to dla siebie, jeśli chcesz jeszcze pożyć. Życzę dużo siły, będzie Ci potrzebna. Ale znajdź odwagę, bo przegrasz życie. Uciekaj, uciekaj, uciekaj…!

      • Zgadzam się bo znam temat z autopsji i mocne ograniczenie kontaktu pomaga na początek, ale to nasza własna praca z naszymi tłumionymi latami emocjami począwszy od dzieciństwa dopiero uczy nas sprawiania zdrowych granic w takich relacjach. Wbrew pozorom to bardzo powszechny i przemilczany problem w naszym społeczeństwie, temat tabu bo przecież „matkę trzeba szanować”. Wiem z jak ogromnych zaniedbań i niedostatków wynika postawa takich matek wobec własnych dzieci, ale to już nie jest odpowiedzialnością tychże dzieci. Polecam warsztaty pracy z dzieckiem wewnętrznym w relacji z raną matki z Sylwią Kuleszą.

  • A ja durna obwieszalam sie talizmanami „antywamirowymi” -czytam ze wystarcz zje……😀 .Podstawiajac wspołpracownikow JEST JAK PISZESZ -DZIĘKI ,JUZ NIE BĘDĘ

  • Witam! Panie Łukaszu, z pewnymi tezami w tym artykule nie zgadzam. Jestem osobą asertywną „pewną siebie” , jednak przez całe życie borykałam się z zachowaniem mojej siostry, która po prostu „wysysała” ze mnie wszelkie poczucie własnej wartości. Od roku odcięłam się zupełnie od tej relacji. Wcale mnie to nie „uzdrowiło”, wręcz przeciwnie. Pewnych relacji rodzinnych nie da się zerwać mimo, że jest to jedyne wyjście. Pozostał smutek, żal. Oczywiście utrwalane jest to agresywnymi telefonami z oskarżeniami o brak kontaktu. Jestem pewna, że kontakt potrzebny jest jedynie do kolejnych opowieści o jej nieszczęściu. Nadmieniam, że większość tzw.”nieszczęść” rozwiązałam (dużo mnie to kosztowało energii i czasu). Jest to relacja nierozwiązalna, która na każdym etapie daje poczucie klęski. Tak się czuję, chociaż fizycznie zerwałam kontakt.

    • Pani Jolu, Odciąć się to znaczy nie mieć kontaktu, żadnego, albo zminimalizować kontakty do granic, ale w takiej sytuacji jeśli Pani jest obciążona emocjonalnie to ne uwolni się Pani jak nie wykona pracy nad emocjami i nie zdystansuje się Pani. Tutaj już zapewne potrzebna jest pomoc terapeutyczna.

  • Panie Łukaszu! Mam świadomość , że jest to „chore” tym bardziej, że jestem dużo młodsza od mojej siostry (najmłodsza w rodzinie) „indoktrynacja” objęła mnie już w momencie mojego pojawienia się. Błędem było ofiarowanie swojej pomocy na każdym etapie życia. Odniosłam sukces życiowy, siostra ciągle tkwi w tym samym miejscu. To jest główny problem. Dziękuję za odpowiedż.

  • Piszesz o wampiryźmie emocjonalnym, tymczasem faktycznie istnieje wampiryzm energetyczny. Przy takim człowieku, nawet gdy się w ogóle nie odzywa druga osoba czuje się wyczerpana, zmęczona i śpìąca.

  • Na początku wydawało mi się być logiczne co piszesz, ale od pewnego momentu klapa. A to dlatego, że udowodniłam sobie na przykładzie mojej matki i matki mojego byłego, że wampir zawsze będzie wampirem. Jeżeli nie ma ofiary, to i tak wampiryzm w niej zostanie, albo ewentualnie zmieni taktykę postępowania tak aby tylko mieć z ofiarą jakikolwiek kontakt. W międzyczasie znajdzie sobie kogoś innego z kogo będzie żreć energię. To są obrzydliwi ludzie, potrafią niszczyć własne dzieci, krytykować je i poniżać, a w międzyczasie zachowują się jak przygłupie nastolatki, które kopiują zachowania tych dzieci z zazdrości. Ja się czułam żyjąc z tym czymś jakbym miała swojego klona, pasożyta, który wgryza mi się codziennie w szyję.

  • Co jakiś czas wracam do tego tekstu, jest dla mnie niezwykle cenny. Łatwo zboczyć z tej ścieżki empatii i wpaść w koleiny obwiniania drugiego, kiedy przestaje się dbać o swoją energię.