BLOG

Samotność – jak sobie poradzić

 

Na początku miałem zrobić niedługi wpis o samotności, ale z każdym zdaniem zacząłem zdawać sobie coraz bardziej sprawę z tego jak szeroki to jest temat i jak wiele chciałbym przekazać. Dlatego zdecydowałem się napisać coś więcej. Stworzyłem dłuższy artykuł.

Mam nadzieję, że ta wiedza i refleksje pomogą Ci spojrzeć na swoją sytuację bardziej świadomie i też zacząć coś robić, działać, uzdrawiać  swoje wnętrze, swoje życie. Jeśli ten wpis okaże się dla Ciebie cenny to proszę napisz komentarz, udostępnij go znajomym, ponieważ dla nas twórców, nauczycieli, przewodników, to bardzo bardzo ważne dzielić się z innymi, docierać i poszerzać świadomość społeczną! Dzięki!

Wspieram
Łukasz Gątnicki

 

Co to jest samotność?

To jeden z wielu nieprzyjemnych stanów emocji jakie tworzy nasz organizm – to subiektywny stan emocji wynikający z poczucia braku więzi z innymi ludźmi. Pojawia się w sytuacjach, w których odczuwamy niemożność spełnienia jakiejś potrzeby powiązanej z innymi ludźmi, zrealizowania czegoś według nas niezbędnego do życia.  Jest to stan okryty bardzo złą opinią, który jednak ma bardzo ważną i potrzebną funkcję.

Pytanie tylko czy ta funkcja zacznie nam pomagać czy zwróci się przeciwko nam, coraz bardziej szkodząc?

 

Dlaczego jesteśmy samotni?

Samotność ma swój cel, którym jest motywować nas poprzez nieprzyjemność jej odczuwania do działania. (Jak każda nieprzyjemna emocja jest objawem niespełnionych potrzeb).

Jakiego działania?  Zbliżania się do innych, łączenia się z nimi, wiązania swojego losu z ich losem dla wzajemnych korzyści. To taka symbioza międzyludzka.

Po co? Żebyśmy mogli przetrwać, otrzymywać lub rozwijać dotychczasowy poziom życia.

Dlaczego sam nie mogę przetrwać i rozwijać się? Możesz, ale szanse na to będą małe, a poza tym są też potrzeby wyższe, które będą możliwe do spełniania tylko z pomocą innych osób. Należą do nich wymiana intelektualna, bliskość duchowa, bliskość fizyczna, opieka, troska, wsparcie, oparcie, wspólne cele. Czyli samemu zdołasz osiągnąć jedynie fragment układanki spełnionego życia.

 

Dwa poziomy przetrwania i zdrowa zależność

Jesteśmy tak skonstruowani, że nasze przetrwanie ma dwa poziomy. Najpierw walczymy o sam fakt przeżycia za pomocą tlenu, wody, jedzenia, ubrania, schronienia, a potem, kiedy już zaspokoimy te podstawowe potrzeby, uruchamiają się w nas potrzeby społeczne, wyższe, których nierealizowanie będzie traktowane przez organizm jak zagrożenie życia.

To tak jakbyśmy podnieśli sobie poprzeczkę i to co podstawowe już nie jest wystarczające by żyć. Ta poprzeczka będzie nieustannie rosła wraz z poziomem życia otoczenia, oczekiwaniami narzucanymi przez kulturę i społeczeństwo.

Nie broń się przed tym, nie uciekaj. Naucz się z tym żyć i czerpać z tego jak najwięcej w harmonii z innymi. Tylko dzięki ludziom możesz przetrwać w świecie ludzi. Bijąc się z tym, nie zgadzając się na to jak jesteś współzależny od ludzi, będziesz bardzo nieszczęśliwy. Pamiętaj tylko o różnicy między zdrową zależnością, czyli współzależnością a niezdrową, taką jak uzależnienie czy dążenie do całkowitej niezależności (ona ukazuje lęki).

 

Dlaczego cierpimy z powodu samotności?

Dlatego, że czując pragnienie, posiadając niespełnione oczekiwania, potrzeby fizjologiczne, organizm woła o uwagę i posługuje się do tego początkowo właśnie pragnieniami, ale jeśli to nie zadziała, to uruchamia cierpienie jako czynnik motywacyjny. To tak jak chcieć siku i nie móc się wysikać, a pęcherz napiera coraz mocniej. Z początku zwykła potrzeba, ale z czasem nierealizowana przerodzi się w ból.

Jeśli nie-realizacja potrzeby trwa zbyt długo, to nie wierzymy, że mogą zostać spełnione kiedykolwiek. Tak samo jak pragniemy, tak samo boimy się. Czego? Odrzucenia, oceny, krytyki, przemocy czy po prostu bycia nie dość dobrym dla kogoś, czy dla świata by móc siebie realizować. Jakby to był towar dostępny tylko nielicznym.

Prawda jest jednak taka, że pragnienie niewyrażane zbyt długo obraca się przeciwko nam, zaniża naszą samoocenę. Jak zatem mamy iść do ludzi po to, by pomagali nam w naszych potrzebach skoro boimy się ludzi i tylu rzeczy?

To trudne i jest to już bardzo ważny sygnał, że trzeba rozpocząć pracę nad tym problemem i zapewne nie samodzielnie. Możemy zbadać w sobie te powody i zacząć robić głęboki wgląd by widzieć wszystko bardziej świadomie i odwracać proces zanim stanie się bardziej utrwalony i będziemy zmagali się z samotnością chroniczną.

Kiedy zacząłem być samotny?
Kiedy zacząłem czuć samotność?
Co najbardziej sprawia, że czuje się samotny?
Co w mojej samotności jest najbardziej bolesnego?
Od czego mógłbym zacząć to zmieniać?
Co jest możliwe dla mnie na początku w tych zmianach?

 

Kiedy najmocniej odczuwamy samotność?

Człowiek odczuwa najmocniej samotność wtedy, kiedy ma poczucie izolacji od bliskich, od znajomych, przyjaciół, od ludzi, a z czasem od samego sobie,  pozostając ze swoim problemem, niespełnionymi pragnieniami, dzielenia się radościami, smutkami, mówienia, wyrażania myśli, dotykania, spędzania czasu.

Samotność nie jest zła, to walka z nią czyni ją dla nas „złą”, czyli niekorzystną, a nas bezradnymi i to samo możemy powiedzieć o każdym trudnym uczuciu jakiego doświadczamy względem różnych spraw. Podobno równowartość trwania zbyt długo w samotności jest bliska paleniu 15 papierosów dziennie (dr Vivek Murthy) – taki ma na nas wpływ gdy zaczynamy widzieć, że zamiast pchać nas do innych ludzi zaczynamy zapadać się w użalanie się nad sobą z powodu własnej samotności.

To właśnie to użalanie się nad sobą jest już objawem zwrócenia się przeciwko sobie. Nazywam to emocjonalną autoagresją. Istnieje, kiedy atakujemy siebie za to, że czujemy to co czujemy, nie jesteśmy tacy jacy powinniśmy być, itp. Staliśmy się swoim własnym wrogiem. To bycie swoim własnym wrogiem może tworzyć najsilniejsze poczucie samotności.

 

Samotność ma wiele wymiarów

Odczuwałem samotność przez większość mojego życia i dzisiaj już wiem, że doświadczałem chronicznej samotności, która mogła przyczyniać się do mojej depresji, potem jeszcze nawracających stanów depresyjnych lub była jedynie ich objawem. W naszej psychice często rzeczy działają w dwie strony. Przewlekły stres może prowadzić do depresji, a depresja znów może nas stresować i tak w kółko. Z zaburzeniami lękowymi jest podobnie.

Uruchomi się w sytuacjach przejściowych takich jak niezrozumienie, nieporozumienie (samotność z wyboru kiedy specjalnie nie chcemy kontaktu), śmierć kogoś bliskiego (samotność przejściowa), odosobnienie z wyboru lub przymusu, izolacji.

Samotność w nas jest generowana automatycznie. Nasz organizm boi się odosobnienia bez względu na jego rodzaj. Zaczyna to traktować jak zagrożenie. Człowiek jest z natury stworzeniem stadnym, dlatego jakakolwiek forma samotności będzie odbierana jako ryzyko nie poradzenia sobie w życiu. Przecież im więcej ludzi nas otacza, tym bardziej rosną szansę na spełnienie, realizację zarówno podstawowych jak i bardziej wysublimowanych potrzeb.

Możemy skrywać jakiś wstydliwy sekret i choć chcemy komuś powiedzieć, to wstyd jest silniejszy. Tak samo będziemy czuli, że nikt w tego rodzaju samotności nam nie pomoże. Przynajmniej do czasu kiedy odważymy się otworzyć przed kimś – tutaj polecam na początku kogoś obcego z kim nic Cię nie łączy i mam na myśli specjalistę.

Zranienie miłosne, zawód oczekiwań związany z miłością może skutecznie izolować nas od otoczenia przez ból i niemożność poradzenia sobie z nim. Czasem nie chcemy też spotkać tej osoby na mieście lub różne miejsca nam o niej przypominają.

Bywa, że czujemy się bardzo niedopasowani społecznie, mamy inne poglądy, wartości, inaczej widzimy świat, a wokół nie ma nikogo kto dzieliłby z nami ten wewnętrzny świat. Być może poszliśmy za daleko i staliśmy się zbyt radykalni, niedostępni, a przez to aroganccy i pyszni? Może nie tyle co izolujemy się tylko nie dopuszczamy nikogo?

Niska samoocena będzie działała motywująco chcąc ją pokonać albo destruktywnie zaczniemy używać strategii unikowych. Będziemy unikali ludzi, wydarzeń, spotkań, pracy, wyzwań, marzeń, cierpienia i bólu jaki może przynieść doświadczenie życia. Ucieczka prowadzi nas do samotności, a samotność ograbi nas z możliwości rozwijania umiejętności społecznych, co znowu pogłębi samotność.

 

Samotność egzystencjalna

To bardzo duży problem. Samotność jest tutaj jedynie objawem głębszych problemów związanych z sensem życia. Kiedy człowiek nie czuje sensu własnego istnienia to zaczyna odczuwać niewyobrażalną pustkę, a więc i samotność w odczuwaniu tego wszystkiego.

W takim przypadku celem pracy nie jest sama samotność, ale to co powoduje te problemy egzystencjalne. Bez względu na powód i doświadczeniam pewnym jest, że taka osoba ma w sobie ogromny ciężar doświadczenia oraz lęku przed przyszłością, a jakakolwiek próba myślenia w kategoriach sprawczych od razu spotyka się z nawałnicą ataków mechizmów obronnych.

Kiedy myśli nam się, że nic nie ma sensu, że nasze życie nie ma sensu, to znaczy, że uwierzyliśmy w przekonania, które wykształciły się pod wpływem mechanizmów obronnych, które chcą tak mocno odciąć nas od doświadczeń życia, że są skłonne czasem myśleć o śmierci jako sposobie wyjścia z sytuacji – w rzeczywistości pragnienie śmierci jest pragnieniem życia, a sama śmierć ma w zamyśle jedynie uwolnić od bólu, a nie od życia. Kiedy jednak idea życia jest zespolona z ideą bólu i zajmuje ten sam obszar w nasze głowie, jest to ujednolicone, zatem trudno jest to potem rozdzielić.

Trzeba sporo samozaparcia i walki o siebie, by z tego wyjść. By zobaczyć, że mamy problem z bólem, a nie z życiem!

 

Samotność a hormony

Kiedyś na swoich kursach poruszałem temat wydzielania serotoniny. Hormonu społecznego, który wytwarza nasz organiazm kiedy inni dostrzegają nas i to co robimy, cenią to, są z tego dumni. Ten hormon łączy nas ze sobą.

Poszukujemy osób, środowisk, które nas zauważą. Wtedy szanse na spełnione życie w równowadze emocjonalnej rośnie. Dlatego bywa, że ludzie spoza rodziny są dla nas ważniejsi niż sama rodzina. Ludzie z pracy i zespół daje nam o wiele więcej serotoniny niż rodzina. Przyjaciele mogą dawać nam więcej uwagi niż własny dom. To dlatego czasem naszą prawdziwą rodziną są osoby nie należące do naszych rodzin.

A co z bliskimi w domu? Uważam, że to bardzo smutne, jak w tej najbliższej rodzinie jest często przekazywany z pokolenia na pokolenie schemat nadmiernego skupiania się na sobie, poprzez uciekanie w swoje sprawy, swoje problemy, izolowanie się, czyli nie poświęcenia uwagi innym. Ludzie żyją obok siebie, a nie ze sobą. Jesteśmy rodziną, ale tylko na papierze. To rodzi ogrom samotności i bólu, sprzeczności.

Coś trzyma nas razem, ale nie jest to uwaga, miłość i opieka, to nie jest bezpieczeństwo – to lęk przed brakiem spełnienia podstawowych potrzeb. Jak inaczej wytłumaczysz ojca albo matkę, którzy nie okazują uczuć, uwagi i wsparcia? Jednak na zewnątrz są przykładową rodziną?

Po prostu boją się to robić lub nie znają tego, ale przecież nie chcą skończyć samotnie, więc tworzą rodziny z lęku przed tą samotnością, nie umiejąc kochać – nie umiejąc tworzyć rodziny. Schemat rozciąga się potem na kolejne pokolenia dopóki ktoś tego nie przerwie.

 

Samotność wśród ludzi

Można być samemu, ale nie czuć się samotnym. Można czuć się bardzo samotnym, nie będąc samemu.

Jeśli czujesz się samotny wśród ludzi to może to być objaw samotności chronicznej. Nie ma wtedy znaczenia ile osób jest z Tobą, jak bardzo Cię kochają i starają Cię wspierać – i tak odczuwasz głęboką samotność. Trochę już o tym napisałem wyżej, niemniej chodzi tutaj najczęściej o emocje z jakimi się zmagamy. Nieważne kto trzyma Cię za rękę, bo i tak nie czuje tego co Ty i może nie rozumieć tego co Ty.

Mało tego, największą samotność odczuwamy kiedy wiemy, że jesteśmy w stosunku do tych emocji bezradni. Tego właśnie często doświadczają osoby w depresji lub silnie rozwiniętych zaburzeniach lękowych czy psychicznych chorobach. Takie osoby potrzebują wsparcia w postaci pracy nad emocjami, a niekiedy wsparcia farmakologicznego.

 

Samotność w związku

Będąc w związku, ale nie będąc blisko możemy czuć  się niezmiernie samotni. Czasem tworząc z kimś coś, decydując się na relację nie mamy do końca świadomości na co decydujemy się. Wynika to często z klapek na oczach, ze zbyt szybkiego tempa, z braku wystarczającej ilości wspólnych doświadczeń. Efektem tego będzie poznawanie się, co jest naturalne, ale to poznawanie się będzie raczej pasmem rozczarowań, konfrontacji wyobrażeń z rzeczywistością. Dlatego tak ważne jest poznać się dobrze zanim zdecyduje się być razem. Wtedy wiemy świadomie na co się decydujemy. Rosną szasnę na lepsze porozumienie choć jak wiadomo pewników nie ma.

Przyczyny samotności w związkach:

  • brak wspólnego systemu wartości
  • brak wspólnych celów
  • brak bliskości
  • brak wymiany intelektualnej
  • brak zrozumienia
  • brak wsparcia
  • brak udanego współżycia seksualnego
  • brak podobnego poczucia humoru
  • brak wzajemnego zainteresowania sobą
  • ignorowanie ważnych dla siebie dat
  • ignorowanie swoich uczuć i potrzeb
  • brak wzajemnego poszanowania
  • itp.

Jeśli pomimo powyższych punktów trwamy w związku, to będziemy czuli się bardzo samotnie, a samotność w związku to niewątpliwie powód zdrad i rozstań, rosnących niezadowoleń, pretensji, więc będzie toksycznie,  ale też spadku własnej samooceny czy, według mnie, możliwość pojawienia się stanów depresyjnych i zaburzeń lękowych.

 

„Uzależnienie” od samotności

Jest to w rzeczywistości przyjęta bezpieczna strategia przetrwania. Boimy się wiązać z ludźmi i wystawiać na ból. Przywiązujemy się do samotności dla pozornego bezpieczeństwa, choć jest smutna i niespełniająca.

Ludzie „uzależnieni” od samotności często atakują innych w myślach, wyrażają się o nich źle tylko dlatego, że czują jak bardzo są od nich zależni, a to złości strasznie. Czyli osoby nadmiernie izolujące się, nie potrafiące już żyć z innymi musiały doznać ogromnej krzywdy. Na pewno znasz takie osoby, które ciągle narzekają na innych, atakują, złoszczą się. Takie zranione dorosłe dzieci. To często zagorzałe single według mnie.

Co z tym zrobić? Z doświadczenia wiem, że niewiele się da. Taka osoba ma już bardzo utrwalone schematy i dopóki sama nie zrozumie, że można coś zmienić, popracować nad sobą, widzieć inaczej, że miłość międzyludzka nie musi być okupiona zawsze bólem, dopóty nie otworzy się. Mało takich osób się otwiera. Nawet jeśli to zrobią to dostają znów po głowie. To ich tylko utwierdza w przekonaniu, że objęcia samotności są najbezpieczniejsze.

Aby świadomie wyjść z takiego „uzależnienia” trzeba się wzmocnić i tak pracować z emocjami, aby być gotowym na wszelkie rozczarowania. W takiej sytuacji będziemy już gotowi opuścić to smutne gniazdo i na nowo poznawać życie.

 

Smak samotności

Potrafi chodzić za człowiekiem jak cień. Wychodzisz „do ludzi”, a nadal czujesz się sam, samotny wśród ludzi, nieważne ile jest tych osób i jak są miłe oraz wspierające. Dlaczego tak jest? Bo ze swoimi emocjami i myślami zawsze będziemy sami – nikt poza nami ich nie czuje, nie przeżywa w tym danym momencie – nie jest połączony z nami fizycznie by tak było.

Wiem jak samotność potrafi głęboko zamieszkać w nas, zapuścić korzenie i opleść serce. Kiedy chcesz uwolnić się od niej bo zrozumiałeś, że szkodzisz sobie jej obecnością, to nie potrafisz. Jeśli nie powstrzymasz tego na czas to stanie się to częścią twojej osobowości, ponieważ jeśli coś staje się silnym nawykiem emocjonalnym i umysłowym spaja się z nami.

Dlatego masz czasem wrażenie, że ciężko żyć w samotności, ale bez cierpienia samotności również ciężko. Jakby czegoś brakowało. Może i smutnie, ale nie ma więcej bólu niż daje sama samotność. Można trwać w niej jako przystań w niebezpiecznym życiu.

Znam historie gdzie ludzie nieświadomie i świadomie niszczyli ważne dla siebie relacje tylko po to, by znów zanurzyć się w toni słodkiej samotności – gdyż mieli dosyć cierpienia, nieporozumień, nie radzili sobie z nimi, nie potrafili regulować siebie i dbać o harmonię w relacjach. Potem mijał czas i samotność stająca się nie do zniesienia wypychała do relacji. Koło potrafi zatoczyć się dziesiątki razy w życiu, a może i setki…

 

Jak uwolnić się od poczucia samotności?

Uwolnienie może nastąpić tylko wtedy, kiedy przestaniemy bić się z byciem samotnym, jak również z poczuciem osamotnienia, samotności. Kiedy zdejmiemy z siebie ten ciężar autoagresji emocjonalnej, wówczas zaczynamy wiedzieć fakty, patrzeć obiektywnie, nabierać coraz większego apetytu na relacje, spotkania, interakcje.

Nasze własne towarzystwo daje nam dużo szczęścia, ciekawości i zadowolenia – choć to nie do końca to samo co z innymi. Dlatego wyruszamy na poszukiwanie osób podobnych nam byśmy mogli z nimi prowadzić uczciwą wymianę potrzeba

 

Małymi krokami kieruj się do relacji z ludźmi. Tak jak umiesz. Tak jak potrafisz. Nie nadużywaj się, ale też nie uciekaj nadmiernie.

Twórz sobie grono zaufanych i otwartych, ciepłych ludzi. Masz prawo wybierać z kim żyjesz. Nie angażuj się w trudne relacje. Staraj się na początku trzymać spokojniejsze relacje, które Cię nie nadwyrężają (w zasadzie to warto takie mieć zawsze, bez względu na to czy mamy problem z samotnością czy nie)

Rozczarowanie, niezrozumienie czy nieporozumienia są częścią nawet najbardziej udanych relacji i jest to cena za radości płynące z relacji. Czerp z radości, ucz się na tym co nieprzyjemne.

Przestań narzekać i staraj się solidnie pracować nad postawą względem tego co Ci się nie podoba w sobie, życiu i innych.

Zmierz się z uczuciami (przyjmując je), naucz się je nazywać. Oswajaj się z nimi. Odpuść im. Pozwól im być. Nie karaj się za to, że je czujesz, nie karaj się za to kim jesteś, gdzie jesteś, jak wygląda Twoje życie.

Miej świadomość, że każda emocja to aktywny mechanizm obronny, który chce Cię bardzo ale to bardzo motywować do życia i czasem bywa bardzo sprzeczny, bo tak jak pragnie, tak się boi. Z jednej strony motywuje Cię, a z drugiej ostrzega. Zwariować można co nie!? Pomóż mu poznać prawdę na temat życia wolnego od cierpienia.

Wybierz skuteczne filozofie pomagające Ci spojrzeć na kondycję ludzką, wybierz taką z którą czujesz się najlepiej i stymuluje Cię ona do pracy nad sobą, nadaje sens.

Udaj się po pomoc do osoby mądrej, nauczyciela, który wie jak nad tym pracować i ucz się jak z tego wychodzić.

Utrwalaj nowe zdrowsze sposoby interpretacji siebie, ludzi, życia, przeszłości i przyszłości. Trzymaj się zasady „cokolwiek działa”.

Pamiętaj, że opuszczenie samotności jest ciężkie. Bądź odważny. W końcu organizm to małe przestraszone zwierzątko, które musi dojrzeć i znaleźć swoje miejsce w stadzie oraz społeczeństwie.

Nie zniechęcaj się kiedy coś nie wyjdzie i ogarnie Cię rozpacz. Próbuj. Pracuj wytrwale nad emocjami i relacjami, bo one są kluczem do sposobu myślenia. Poradzisz sobie. Jest nas więcej. Samotników walczących mądrze ze swoją samotnością, pragnących spokoju i nowych umiejętności budowania bliskości z innymi!

Uwalniaj się od lęków przed ludźmi i wizji krzywd jakie mogą Ci wyrządzić.

Okejuj (używaj metody Ok, może tak być!) lub innych metod i rozwiązuj każdy konflikt wewnętrzny przyczyniający się do poczucia samotności, każde wspomnienie, każdą obawę o przyszłość, która budzi w Tobie samotność. Będzie taki dzień, że poczujesz wielką ulgę i będziesz tylko wspominał jak było Ci źle, jak byłeś samotny, jak bardzo czułeś się niezrozumiany i odizolowany. Musisz być czujny i gotowy, zdeterminowany do pracy. Będzie lepiej!

 

Kiedyś a dzisiaj

Kiedyś byłem niezwykle samotnym człowiekiem dążącym do tej samotności. Nawet dzisiaj, po tylu latach pracy, uwolnień i tak dużej swobody, jest ze mną cząstka tego, ale już inaczej. Z bardzo głęboko raniącego siebie człowieka swoim sposobem myślenia i emocjami, zyskałem inną jakość.

Ta samotność nie boli, ona dodaje siły, pozwala myśleć za siebie, pozwala stanąć obok wszystkiego i ze zrozumieniem popatrzeć na najtrudniejsze sprawy. Dzięki świadomej pracy nad nią odszedł ból samotności, a pozostał dar indywidualizmu, refleksji, kontemplacji i zadumy. To bardzo niezwykłe przeżycie i dające nadzieję każdemu kto zwróci się do mnie po pomoc w tej kwestii. Wiem jak sobie z tym poradzić. Choć to trudne, choć wymaga czasu, to da się!

 

Lepsza strona samotności

Samotność ma też inną ważną zdrową funkcję. Dobrze jest wybierać korzystanie z samotności kiedy ilość bodźców w naszym życiu będzie za duża. Przecież czasem potrzebujemy zwyczajnie odpocząć od innych, nawet tych najbliższych osób. Możemy śmiało bez poczucia winy zamknąć się w pokoju, zająć się sobą, pojechać gdzieś autem czy nawet zrobić samotny wypad weekendowy resetując się w ciszy i kontemplacji. To niezmiernie ważne umieć też przebywać w ciszy ze samym sobą, a brak takiej możliwości może być objawem nieustannej ucieczki od samego siebie, a więc nierozwiązanych kwestii emocjonalnych. Tłumienia czegoś w sobie być może?

To istotne dla zdrowia psychicznego, ale też objaw zdrowia psychicznego potrzebować czasem pobyć ze sobą w ciszy. To naturalne i normalne, że tego potrzebujesz. Nie daj sobie wmówić czegoś przeciwnego i tworzyć poczucia winy. Moim zdaniem masz do tego pełne prawo! Kiedy umiesz po prostu być ze sobą, przebywać, lepiej poznajesz siebie, a jeśli lepiej poznajesz siebie, to lepiej obchodzisz się ze sobą, lepiej słuchasz swoich potrzeb oraz bardziej świadomie potrafisz powiedzieć TAK lub NIE. Jak wiemy to bywa trudne. Moim zdaniem asertywność rośnie wprost proporcjonalnie do tego jak bardzo siebie znamy i możemy na sobie polegać. Jak to odkrywać bez czasu i chwili na refleksję nad sobą, swoim losem, swoimi uczuciami i myślami?

 

Wspieram
Łukasz

Ps. Napisz do mnie jeśli chcesz skutecznej pomocy w swoich problemach! Kliknij TUTAJ

 



2 komentarze

Click here to post a comment

  • Wspaniały artykuł. Muszę go przeczytać jeszcze raz, Dajesz rady , pokazujesz co jest dobre dla nas samych a co złe tylko niejednokrotnie ma to dość trudne zastosowanie w nas samych. W twoim artykule wielu z nas odnajdowywuje samego siebie ale… , jest też wiele wskazówek teoretycznych które trudno zastosować w nas samych a dlaczego? Dlatego że codzienność potrafi przynosić różne trudności z którymi musimy się zmagać a jeszcze nie pokonaliśmy tamtych słabości i strachu. Ja też tkwię w związku ze strachu , mój partner próbował odejść dwa razy i dwa razy walczyłam o niego jak lwica i co nic to nie dało, on został a w naszym życiu nic się ie zmieniło. Jest szare i ponure i teraz dopiero widzę że nie było sensu, trzeba było zawalczyć o siebie jak lew. Trochę się rozpisałam ale przyniosło mi to ulgę. Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

  • Cześć, u mnie samotność to cierpienie z braku kobiety przy sobie i rodziny. Chyba nie ma miejsca, gdzie nie szukałbym kobiety.
    Jestem ciągle odrzucany ze względu na wiek (50lat) i w sumie mam tylko małe mieszkanie.
    Na prawdę prób było ogromna ilość i chyba można mierzyć je w setki.
    Jestem osobą optymistyczną i przyjaźnie nastawioną do świata. Jestem obrotny, mam dwie prace, wysportowany, zdrowy,
    nie mam długów, ogarnięty, wysoki, wykształcony, jestem w stanie utrzymać nawet kobietę przez jakiś jeśli by się przeprowadziła z innego miejsca i nie miałaby pracy z początkiem. I co ?
    I nic. I nic. I tak już około 15 lat. Jest mi przykro, bo niczego mi nie brakuje (jakoś bardzo nie jestem odpychający) i nie wiem co się dzieje. Nie interesują mnie znajomości z pracy choć nie stronie od kontaktów. To są za krótkie kontakty jak dla mnie. Potrzebuje bliskości i zaufania kobiety. Po tylu latach odczuwam fizyczny brak drugiej osoby i ludzi w domu. Nie chodzi o pracę i jest to smutne. Mimo to staram się żyć pełnią życia. Ćwiczyć i podróżować i szykować się na resztę samotnego życia. Jestem osobą wierzącą ale nadziei na poznanie normalnej osoby już nie ma. Zapytacie pewnie masz za duże wymagania:
    Tak zgodzę się. Do kanwa każdego związku a mianowicie wierność, uczciwość i zaufanie. Niestety nawet otwarcie nie które kobiety przyznają mi, że nie spełnią moim oczekiwań (tych trzech) bo ten dzisiejszy świat jest inny i nie chcę się deklarować na jedną osobę –jednego mężczyznę i nie chce im się pracować nad związkiem
    Inna zupełnie sprawa to to, że ja nie mam takiej śmiałości podchodzenia do obcych kobiet na ulicy czy w tramwaju a często to się bardzo źle kończyło. Jedna nawet chciała wzywać policję. To nie ze mną jest coś nie tak. To ludzie od siebie się odwrócili zwłaszcza w relacjach związkowych. Nie ma poszanowania drugiej osoby, rozmowy i próby zrozumienia. Jest szybka ocena i odrzucenie. Widać to choćby po ilości rozwodów w Poznaniu, gdzie mieszkam. Ksiądz w kościele grzmiał ,,na 100 małżeństw jest 90 rozwodów w ciągu 1-5 lat:. Taki właśnie jest obraz dzisiejszego społeczeństwa. Nie ma dialogu. Jest chęć szybkich przyjemności na krótką metę. Takie coś mnie nie interesuje. Samotność jest bolesna. U mnie się fizycznie przejawia, ale już nadziei nie mam. Pozdrawiam serdecznie.
    Adam z Poznania.